środa, 18 stycznia 2012

Kodeina, morfina i inne



Najnowsze badania pokazują, że opioidy nie tylko chwilowo uśmierzają ból, ale w rzeczywistości mogą także likwidować pamięciowe szlaki  bólu w rdzeniu kręgowym, a zatem eliminować kluczowe przyczyny chronicznego bólu.

Zespół Angelmana - "Dzieci marionetki"

Zespół Angelmana to choroba dziedziczna, która jest często błędnie diagnozowany jako porażenie mózgowe lub autyzm. Objawia się opóźnieniem intelektualnym i rozwojowym, zaburzeniami snu, problemami z równowagą i układem motorycznym. U dzieci z AS pojawiają się nagłe i niekontrolowane napady śmiechu, klaskanie, ruchy "marionetkowe". Podłoże genetyczne związane jest z zaburzeniem aktywności matczynej kopii pewnego genu, niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania niektórych obszarów mózgu. Naukowcy prowadzą badania, nad możliwością pobudzenia uśpionego genu ojcowskiego, który mógłby przejąć funkcje uszkodzonego lub brakującego genu matczynego.

Co by było gdyby kijanki używały szamponu...

Przeżyłam niemałe zaskoczenie kiedy próbując dociec znaczenia tytułu artykułu: Cosmetic Chemical Hinders Brain Development in Tadpoles do słownika internetowego wrzuciłam ostatnie słowo: tadpole - kijanka. Pomyślałam, że oto kolejne słowo, z którym słownik sobie nie radzi, bo z pewnością ma ono jeszcze jakieś inne znaczenie. Wygląda jednak na to, że właśnie o kijanki tu chodzi, a przynajmniej kijanki były obiektem badań opisanego eksperymentu. Naukowcy z Brown University przeprowadzili testy mające zbadać wpływ pewnej substancji chemicznej zawartej w wielu popularnych kosmetykach: the biocide methylisothiazolinone(MIT). Okazało się, że u kijanek, które poddano wpływowi tego specyfiku zauważono niezbyt wielkie, ale zauważalne zmiany w rozwoju neuronów w mózgu. Eksperyment pokazał, że zaburzenia te prowadzą do nieprawidłowego funkcjonowania percepcji bodźców wizualnych.  Choć nie ma wystarczających dowodów potwierdzających zgubny wpływ tej substancji na ludzi, naukowcy radzą zachować ostrożność.

czwartek, 8 grudnia 2011

Przeglądając wykłady na ted.com natrafiłam na intrygujący tytuł: "Exploring the mind of a killer". Czy mózg psychopaty znacząco różni się od mózgu zdrowego człowieka? Jakie uszkodzenia i inne czynniki wpływają na powstawanie tego rodzaju zaburzeń? Co to są geny przemocy - czy bycie seryjnym mordercą jest dziedziczne?

Zapraszam do zapoznania się z wykładem:
Jim Fallon - Exploring the mind of a killer

środa, 7 grudnia 2011

Moja zmora, czyli poranne utrapienia.

Nienawidzę poranków.

Kiedy muszę rano wstać, mam z tym wieczny problem. Budzik dzwoni, a ja, pomimo tego, że obiecałam sobie - znowu - wstać od razu, mam zadziwiający i niespotykany o innych porach dnia dar perswazji, który ćwiczę wtedy na samej sobie przekonując, że przecież jak poleżę 15 min dłużej, to nic się nie stanie... Kiedy już w końcu wstaję z łóżka nie mając innego wyboru, wcale nie czuję się dużo bardziej na to gotowa, a dodatkowo wpadam też w godny pożałowania stan użalania się nad sobą, własną słabością i lenistwem. Dobry początek dnia? Co gorsza, problemem nie jest tak naprawdę niewyspanie(no chyba, że jest to szósta rano lub nie daj Boże wcześniej), czy późne pójście spać. Ja po prostu - i tu następuje szokujące wyznanie - kocham spędzać czas w łóżku(!). Jak sobie z tym poradzić? Uświadomiłam sobie, ile życia tracę śpiąc do południa, a słowo "rano" nabiera w moich ustach nowego znaczenia... szkoda tylko, że kiedy czas na pobudkę nic z tego nie pamiętam, a logiczne argumenty nagle stają się kompletnie bezsensowne. O co chodzi z tym spaniem? Doskonale wiem, że nie ja jedna mam ten problem, tak więc zaintrygowana zaczęłam szperać.

Temat snu to temat rzeka, póki co stworzyłam więc krótką i bardzo wybiórczą prezentację obejmującą trzy kwestie: co to jest sen, higiena snu, czyli sztuka dobrego spania i, tak bardzo nurtująca mnie, sztuka dobrego wstawania. Jeśli chodzi o tą trzecią część, zawarłam tam najbardziej praktyczne według mnie sposoby na to, by wyjść z łóżka.



Wypróbuję na własnej, skórze i oby się udało....

piątek, 25 listopada 2011

Czerwony Kapturek - jak to naprawdę z nim jest?

Jeśli sądzisz, że "Czerwony Kapturek" to pocieszna bajka dla małych dzieci, to dobrze radzę - przemyśl to jeszcze raz.

Ostatnie zajęcia Wprowadzenia do Psychologii, psychoanaliza, Freud, psychologia analityczna Junga i... Czerwony Kapturek. Skąd się tam wziął? Jak dobrze się nad tym zastanowić, to nie jest to takie dziwne, wszak każda dobra bajka ma morał, a czym jest morał, jak nie narzędziem psychologicznym, mającym wywołać określoną reakcję u odbiorcy? A jaki jest morał tej właśnie bajki? Ja osobiście przeżyłam mały szok, jak pani prowadząca zajęcia zaczeła nas w kwestii "Czerwonego Kapturka" uświadamiać(i właśnie to słowo wydaje się tu być bardzo na miejscu). Zaintrygowana tym co usłyszałam, zaczęłam trochę w tym temacie szperać i oto co udało mi się odnależć.

"Czerwony Kapturek" swoimi korzeniami sięga do francuskich podań ludowych, które jak się okazuje niewiele mają wspólnego ze współcześnie znaną wersją tej bajki. Słodkie dziewczę w czerwonym kubraczku, koszyk z ciasteczkami, zły, choć trochę zabawny wilk(które dziecko w dzisiejszych czasach przestraszy się takiego wilka?), poczciwa babcia i dzielny gajowy - otóż to nie do końca było tak. Oryginalna baśń jest pełna symboli o niebagatelnym znaczeniu, ale także okrucieństwa, czy wręcz obrzydliwości. To kobieca bajka dla młodych kobiet - czy wiecie na przykład, co w XIX-wiecznej Francji oznaczały szpilki i igły? Pytam o to, ponieważ w oryginalnej wersji tej bajki, wilk pyta Czerwonego Kapturka - czy podążysz drogą szpilek, czy igieł? Szpilki to symbol dziewicy, niewinności, młodości i niedoświadczenia, zaś igły- to dorosłość, dojrzałość, to również doświadczenie, także seksualne. W bajce tej(co może nie oczywiste na pierwszy rzut oka, ale obecne również w znanej powszechnie wersji Czerwonego Kapturka) młoda dziewczyna pokonuje drogę(życie?) od matki do babki, przechodząc symbolicznie przez kolejne etapy dojrzewania. Rozmowy z wilkiem są o wiele mniej niewinne, mają wręcz wyraźny podtekst seksualny, no i umówmy się, żadnego dobrodusznego gajowego - babcia jest stracona na zawsze...

Muszę przyznać, że przedarcie się przez warstwy naleciałości czasu na "Czerwonym Kapturku" jest naprawdę fascynujące i gorąco to polecam, zwłaszcza dziewczynom - niesamowite jak wiele poważnych rzeczy można zawrzeć w takiej bajeczce(choć trudno bajeczką nazwać historię, w której wnuczka zjada własną babcię - a tak właśnie rzecz się miała...). Mimo wszystko trzy razy przemyślę sprawę, nim swoim dzieciom poczytam "Czerwonego Kapturka" do poduszki...

Polecam zapoznanie się z ciekawym studium na temat "Czerwonego Kapturka", jego znaczenia i historii: Sekrety Czerwonego Kapturka, a także z kolejnymi wersjami tej bajki(zamiana kilku "szczegółów" naprawdę może diametralnie zmienić przesłanie...): Baśnie - Czerwone Kapturki(mi osobiście chyba najbardziej podoba się wersja Angeli Carter - naprawdę nie mogłam się oderwać!)

piątek, 4 listopada 2011

O zmieniającym się IQ i plastycznym mózgu

W obiegowej opinii IQ jest właściwie jedynym i niepodważalnym wskaźnikiem inteligencji, sieć zalewa nas testami mającymi udowodnić nam jak bardzo jesteśmy(albo nie) inteligentni. Człowiek bardzo chciałby wierzyć w swój wysoki iloraz inteligencji, ponieważ predestynuje go to do "wyższych celów" i szeroko pojętego "lepszego życia". Tymczasem, czy wynik testu IQ faktycznie jest swoistym wyrokiem, i jak masz te 120, to "wyżej nie podskoczysz"? Przeprowadzone badania pokazują, że nie jest to takie oczywiste. Okazuje się, że nasze IQ zmienia się w okresie dojrzewania, w badanej grupie nastolatków zmiany ilorazu inteligencji osiągały nawet 20 punktów. Znane są już również wyniki badań obrazujące fizyczne zmiany mózgu towarzyszące zmieniającej się inteligencji, co więcej ludzki mózg jest plastyczny nie tylko u nastolatków, ale również u ludzi dorosłych. Pojawia się więc pytanie czy są jakieś ograniczenia w stymulowaniu naszego IQ? Jak pracować nad  ludzkim umysłem aby zwiększać iloraz inteligencji?

Zapraszam do zapoznania się z artykułem na portalu sciencedaily.com: http://www.sciencedaily.com/releases/2011/10/111020024329.htm